Tereny, na których obecnie żyjemy, nie zawsze były zamieszkiwane przez konie, a bardziej istoty podobne do koni - to znaczy przez nas.
Teren ten liczy sobie setki milionów lat, zanim tu zamieszkaliśmy i pozwoliliśmy sobie się rozgościć.
Stworzył go Urvan - człowiek, wyjątkowy człowiek, żyjący jeszcze przed innymi ludźmi w czarnej otchłani zwanej Nicością. Był to chłopiec ciekawski, rządny marzeń, celów, przygód, czego niestety większe bóstwa nie były w stanie mu zapewnić, ze względu na brak umiejętności tworzenia światów i zaświatów.
Urvan pewnego dnia (albo i nocy, bo w Nicości nie liczy się czasu) spacerował po swoich ulubionych ścieżkach, witając się, jak zawsze, z każdym pyłkiem, każdą gwiezdną rośliną, która jako ostatnia ostała się po wybuchu Gwiazdy.
Spacerował tak i nagle natknął się na wielkie, okrągłe lustro. Jego obramowanie błyszczało czystymi szafirami, wokół ramy wiły się długie, błękitne smoki o czerwonych oczach, patrzące swoimi martwymi ślepiami na tajemniczego, obcego przybysza. Zwierciadło było bogato zdobione wszystkimi możliwymi klejnotami. Były na nim rzeźbione jakby sceny z życia;życia, o którym Urvan nawet nie śnił.
Jedne przedstawiały rozpacz, stratę, smutek, a nawet wściekłość, zaś inne radość, kolory, śmiech dzieci, zabawę, dobro. Chłopiec w końcu zaznał to, czego od tysięcy lat pragnął: ciekawości. Ciekawości życia innego, niż po tej stronie lustra, w Nicości.
Zapomniał o innych, większych bóstwach, które, w trosce o jego bezpieczeństwo zabraniały mu ciekawości. Zapomniał o wszystkim.
Wkroczył w objęcia zwierciadła, które łapczywie połknęło go w otchłań.
~~~~~~~~
Wstał, rozejrzał się. Stał na suchej, spękanej...hmm, no właśnie, co to było? Pachniało nieprzyjemnie, było kruche i sypkie w dotyku, ale za to hektary tego czegoś, takiego spękanego, martwego przyprawiały Urvana o dreszcz adrenaliny.
Wziął to do ręki, posypał sobie tym głowę i nazwał to "glebą".
Następnie obudziły się w nim moce, które spały przez tyle lat;przechowywane właśnie na tą, specjalną chwilę.
Niezwykłymi technikami, nieznanymi dotąd nikomu stworzył krainę. Piękną, zieloną, żywą, wręcz głośną od zwierzyny ją zamieszkującą krainę.
Następnie stworzył ludzi, którzy zamieszkali tę krainę, wybudowali w niej most, dom, i stworzyli warunki do życia. Sam rozpłynął się w powietrzu i już nikt, nigdy o nim nie słyszał.
Ludzie żyli w tej dolinie przez miliony lat, zakładając rodziny, rozwijając gospodarkę.
Pewnego dnia jednak Urvan się przebudził.
Pewnego dnia jednak Urvan się przebudził.
Przebudził się jako okrutny tytan.
Zakazał ludziom dłuższego życia w tej dolinie. Powiedział, że wyczerpali jego cierpliwość.
Ludzie zabrali wszystko, co tylko mięli i uciekli jak najdalej od tego miejsca. Nawet od własnego stwórcy.
Kraina straszyła pustkami przez wiele, wiele lat. W końcu dotarły tu konie, które założyły stada.
Tak właśnie narodziła się legenda Stada Magicznego Lasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz