poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Od Invicto do Cristal

To był spokojny, normalny dzień. Okropny upał, wręcz nie do wytrzymania, skutecznie pozbawiał mnie jakichkolwiek sił do działania. Postanowiłam udać się nad wodospad, żeby trochę się orzeźwić i przede wszystkim zaspokoić pragnienie.
Podeszłam mozolnym krokiem do krystalicznie czystej wody i zanurzyłam w niej pysk. Woda była taka smaczna...Miałam ochotę wskoczyć do niej i popluskać się, jednak wiedziałam, że takie zachowanie nie przystoi Alfie.
Chociaż w sumie....Jaka to ze mnie Alfa? I tak w moim "stadzie" jeszcze nikogo nie ma, jestem sama jak palec po środku świata i nie liczę się jeszcze jako przywódczyni, a więc....Mogę robić, co tylko mi się podoba!
Radośnie przekręciłam się 180 stopni, odbiegłam kawałek, po czym znów zawróciłam i ruszyłam dzikim cwałem. Kilkanaście metrów przed jeziorkiem zmrużyłam oczy, aby lepiej oszacować, w którym momencie się wybić i wyskoczyłam bardzo wysoko, po czym z głośnym pluskiem wpadałam do wody. Wystawiłam głowę nad powierzchnię, żeby zaczerpnąć powietrza i zaczęłam przebierać nogami. Po chwili znowu zanurkowałam (nie wiem czy konie potrafią nurkować, nieważne XD*) i zaczęłam oglądać skarby podwodnej krainy. Im niżej nurkowałam, tym było piękniej - coraz więcej ryb, koralowców, ślimaków (takich, które żyją pod wodą). Po chwili dotknęłam kopytami dna, zbiornik nie był zbyt głęboki.
Stopniowo wypuszczałam z pyska małe bąbelki powietrza. Czułam, że wystarczy go jeszcze na mniej więcej minutę, więc musiałam się pospieszyć, jeśli chciałam dużo zobaczyć. Podpłynęłam do małego otworu w koralowcu i przyjrzałam mu się uważnie. 
Nagle z małego otworu wypłynęła mała gromadka kolorowych rybek, prosto w moje oczy, przez co trochę się wystraszyłam, i odruchowo próbując krzyknąć, wypuściłam praktycznie cały tlen, jaki cały czas magazynowałam.
Poczułam, jak zaczynam się podduszać; brakowało mi powietrza.
Najszybciej jak tylko mogłam popłynęłam w stronę powierzchni. Płuca piekły mnie niemiłosiernie. Czułam, że mogę nie wytrzymać...
Jednak, udało mi się. Przebiłam się przez taflę wody i łapczywie zaczerpnęłam powietrza. Wygramoliłam się na brzeg i ciężko oddychając, wykaszlałam resztki wody, które zaległy mi w tchawicy.  Po chwili podniosłam łeb i rozejrzałam się.
Około stu metrów ode mnie stała, jak przypuszczam, klacz, o dość...specyficznym wyglądzie. Wyglądała jakby była połączeniem smoka i konia.
Nagle zaczęła do mnie podchodzić. Zmrużyłam oczy, odwróciłam się do niej przodem i rozstawiłam nogi. Po chwili podeszła do mnie na odległość jakichś 2,5 metra.
 - Emm...nic ci nie jest? - zapytała dość zmieszana.
 - Nieeee... - przeciągnęłam, przyglądając jej się badawczo spode łba. Cóż, nie wyglądała na groźną. Podniosłam głowę i spojrzałam na nią z góry. Byłam nieco wyższa.
 - Kim jesteś? - zapytałam ostro. Nie miałam pewności, czy nie jest szpiegiem i czy mogę jej zaufać.

<Cristal? Troszku dużo napisałam, ty też się postaraj ^^>

*jak chcemy dodać coś od siebie, piszemy kursywą ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz